Ostatnia partia ciała kryjąca się pod akronimem BPU. Jeśli chodzi o mnie sprawiająca mi najwięcej problemów, stad moje nastawienie na rower. Najwięcej na jeździe na rowerze korzystają bowiem nogi - łydki i uda stają się smuklejsze. Wszystko to oczywiście przy założeniu, że jazdę dawkujemy rozsądnie, bo jeśli przesadzimy możemy doprowadzić do zbytniego rozrostu mięśni. Na szczęście przy poziomie 100 km/tydzień nie ma się czym martwić.
A co jeśli nie mamy roweru? Nic straconego - istnieje bowiem bardzo dużo ćwiczeń na tę właśnie partię ciała, które możemy wykonywać w domu. Należą do nich między innymi:
Ponadto przy tak pięknej pogodzie możemy postawić na rolki - podczas godzinnej jazdy na rolkach możemy spalić od 300 do 800 kalorii.
Lub biegi, które nie wymagają od nas praktycznie żadnej inwestycji. Na początek biegać możemy w dowolnych adidasach, nie musimy od razu kupować profesjonalnych butów do biegania.
Warto jednak zwrócić uwagę, że rozpoczynając naszą przygodę z bieganiem możemy nie dać rady, dobrze więc zacząć od marszobiegu, który będzie odpowiedni nawet dla osób nie ruszających się od bardzo dawna.
Czym jest marszobieg?
Nic innego jak połączenie marszu z biegiem. Podczas ciągłego biegu dość szybko pojawia się ból mięśni i stawów oraz zmęczenie. Dzięki połączeniu biegu z marszem możemy wydłużyć pokonywany dystans oraz zwiększyć intensywności biegu. W ten sposób nasz trening staje się bardziej intensywny i dłuższy co z kolei przekłada się na lepszą kondycję, zdrowie i pozbycie się nadmiaru kilogramów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy, że tutaj jesteś.
Zostaw komentarz - to bardzo motywuje do dalszej pracy!