sobota, 31 sierpnia 2013

Schab 6 smaków

A tak przewrotnie dziś było na naszym stole, zazwyczaj mamy kurczaka i to w dodatku 5 smaków, my mamy wersję de lux - zamiast kurczaka schab, zamiast 5 smaków - 6. W sumie to znowu powiało Azją...

Składniki
  • schab (5 plastrów),
  • papryka (3 sztuki różnokolorowej),
  • pędy bambusa (puszka),
  • fasolka zielona (2 garści),
  • cebula czerwona (2 sztuki),
  • przyprawy: kurkuma, imbir, cynamon, pieprz cayenne, sos sojowy, sok z cytryny,
  • makaron ryżowy.

Przygotowanie

Schab kroimy w paski. W rondlu podgrzewamy łyżkę oliwy i wrzucamy mięso. Dusimy kilkanaście minut. Dodajmy sos sojowy (nie za dużo bo jest bardzo słony), kurkumę, imbir oraz odrobinę pieprzu cayenne.

Cebulę kroimy w półkrążki i rozdzielamy. Paprykę kroimy w paski. Wszystkie warzywa wrzucamy do mięsa. Doprawiamy sokiem z cytryny i cynamonem. Przypraw używamy zgodnie z własnym smakiem, bo ciężko określić, czy ktoś woli bardziej kwaśny, czy ostry smak. Warzywa z mięsem dusimy przez około 15-20 minut od czasu do czasu podlewając wodą, żeby się nie przypaliły.


Makaron przygotowujemy zgodnie z instrukcją. Mięso podajemy z makaronem (możemy również użyć ryżu).


Smacznego!

piątek, 30 sierpnia 2013

Domowe płatki śniadaniowe

Postanowiłam się zrewanżować mężowi za przepyszne owocowe śniadanie z zeszłego tygodnia :) zrobiłam więc płatki śniadaniowe. Dlaczego, skoro można je kupić w każdym sklepie? Głównie dlatego, że w tych gotowych bardzo często znajduje się dodatkowy cukier, który na pewno nie wpływa korzystnie na nasz wygląd.

Składniki
  • płatki błyskawiczne pszenne (50 g)
  • płatki błyskawiczne żytnie (50 g)
  • suszone daktyle (20 g)
  • suszony banan (20 g)
  • suszony ananas (20 g)
  • kandyzowana skórka z pomarańczy (20 g)
  • śliwki (6 sztuk)

Przygotowanie
Daktyle kroimy na drobniejsze kawałki, chipsy bananowe łamiemy, wszystko razem wrzucamy do miski i mieszamy. Tak jak normalne płatki - możemy jeść z mlekiem lub jogurtem.


Skąd taki wybór składników?

czwartek, 29 sierpnia 2013

Eksperymentów ciąg dalszy - owoce

Znowu na zakupach postanowiliśmy zaszaleć - tym razem padło na nietypowe owoce:
  • Pitaja (smoczy owoc)
  • Opuncja figowa

Tę drugą już jedliśmy, ale i tak myślę, że warto o niej wspomnieć przy okazji mega egzotycznych owoców.

Obie mają około 45-50 kcal w 100 gramach i w ponad 80 procentach składają się z wody - zatem świetnie nadają się na przekąskę dla osób na diecie. Oczywiście w rozsądnych ilościach ;)

Pitaja jest bogata w fosfor, wapń oraz witaminę C. Fosfor znajduje się głównie w kościach oraz zębach i odpowiada za utrzymanie ich prawidłowej struktury a tym samym za ich odporność. Ponadto dzięki fosforowi pokarm zostaje przetworzony na energię, która z kolei przekłada się na prace mięśni. Wapń odpowiada za kurczenie się i rozkurczenie mięśni, a tym samym za nasze funkcjonowanie - w końcu praca całego naszego organizmu opiera się na skurczach mięśni.Witamina C zwiększa odporność organizmu, odpowiada za sprawne funkcjonowanie układu krwionośnego i serca, obniża ciśnienie krwi, chroni przed miażdżycą i odkładaniem się cholesterolu, poprawia wygląd skóry.


A z bardziej przyziemnych rzeczy - jako, że kosztuje około 10 zł za sztukę spodziewaliśmy się fajerwerków, a tymczasem smak był niezły, ale nie zachwycający. Niemniej biorąc pod uwagę zalety pitaji, pewnie jeszcze kiedyś trafi do naszego koszyka.

Jeśli chodzi o opuncję figową (zakupiona w Biedronce) - może ona być składnikiem diety wspomagającej odchudzanie. To co najważniejsze, podkreślane przez dietetyków - odchudzanie i opuncja mogą (i powinny) iść w parze. Głównie dlatego, że opuncja nie powoduje demineralizacji organizmu mimo działania moczopędnego. Inaczej mówiąc pomaga pozbyć się nadmiaru wody z organizmu, nie wyjaławiając go. Owoc opuncji jest również naturalnym antyutleniaczem, czyli opóźnia procesy starzenia.


Smak - ten akurat był fantastyczny, a jedyny minus jaki mi się nasuwa to małe igiełki powbijane w palce, ponieważ opuncja (jak przystało na owoc kaktusa) ma pełno małych kolców. Z czystym sumieniem mogę opuncje polecić!

Smacznego!

wtorek, 27 sierpnia 2013

Tętno optymalne

Na początek powiedzmy czym jest tętno maksymalne. Tętno maksymalne można zdefiniować jako częstość pracy serca, odpowiadającą maksymalnemu wysiłkowi. Czyli wtedy, gdy czujemy, że daliśmy z siebie wszystko. Wyznaczanie tętna optymalnego służy do ustalenia stref wysiłku podczas treningu. Najbardziej przydaje się jednak wtedy, gdy podczas treningu korzystamy z pulsometru.


Posiadanie wysokiego tętna maksymalnego jest sprawą indywidualną i w żaden sposób nie determinuje naszych zdolności do uprawiania sportu. Samo uprawnianie sportu również nie wpływa na zmianę tętna maksymalnego. Może się tak dziać w trakcie wzmożonych ćwiczeń, ale po powrotu do normalnego treningu tętno maksymalne również wraca do normy w ciągu kilku dni. Jedyny czynnik wpływający na wysokość maksymalnego tętna jest starzenie, przy czym dotyczy głównie osób mało aktywnych.

Jeszcze jedną ważną informacja jest to, że tętno maksymalne jest indywidualne dla sportu. Na przykład w pływaniu będzie niższe niż przy jeździe na rowerze, jazda na rowerze charakteryzować się będzie z kolei niższym tętnem maksymalnym niż bieganie. Wszystko zależy od ilości mięśni zaangażowanych w wysiłek.

Oznacza to, że chcąc bazować trening na monitorowaniu tętna, należałoby dla każdej dyscypliny, którą uprawiamy, określić specyficzne dla niej nasze tętno maksymalne. Niestety mało to praktyczne... Dlatego też na własne potrzeby możemy przyjąć pewne przybliżenie.

Najpowszechniejszym wzorem na obliczanie tętna maksymalnego jest następujący wzór:
220 - nasz wiek
Teoretycznie bowiem 220 oznacza maksymalna liczbę uderzeń na minutę. Zatem jeśli mamy 30 lat nasze tętno maksymalne będzie wynosić 190. 

Ale tak naprawdę po co nam tętno maksymalne? Największe korzyści płynące z ćwiczeń tlenowych można osiągnąć pracując pomiędzy 65 a 85 % tętna maksymalnego. W naszym przykładzie oznacza to, że największe korzyści osiągniemy przy tętnie 124 -162 uderzeń na minutę. Wzór ten sprawdza się u około 60% populacji. Więc prawdopodobnie dotycz też nas.

5 dni bez internetu

Musicie nam wybaczyć przestój na blogu, bo przez ostatnie 5 dni nie mieliśmy dostępu do internetu. Mamy nadzieję, że uda nam się nadrobić zaległości :)

czwartek, 22 sierpnia 2013

Mamy 10.000 wejść!!!

Dziękujemy, że jesteście z nami i nas wspieracie!

Zupa pomidorowo-dyniowa

To taka moja (eksperymentalna) wersja zupy pomidorowej. Tym razem inspiracja przyszła od Kasi Mróz i jej opinii, że mama w kółko gotuje to samo (w tym pomidorową właśnie). Jak widać - inspiracja może przyjść z  każdego przeczytanego zdania ;) a, że ja ostatnio dużo eksperymentuję w kuchni - to i dużo dziwnych rzeczy ląduje u nas na blogu. Całe szczęście, że to co wychodzi z moich eksperymentów jest nie tylko jadalne ale i dobre, bo inaczej byśmy z głodu umarli :p


 Tyle tytułem wstępu, ale przejdę może do samego przepisu:

Chwalimy się

Muszę się pochwalić, bo jestem z siebie bardzo dumna :) Udało nam się wczoraj przebiec cały dystans 6 km. Do tej pory część z tego szliśmy w szybkim tempie, ale po 2 tygodniach biegania w końcu się udało!!! M. nie miał takich problemów z dystansem jak ja, bo już wcześniej przebiegał podobny dystans na bieżni. Ale ja powtórzę raz jeszcze - jestem z siebie dumna.

Przy okazji pokażę po czym biegamy (dystans pokonujemy w jedną stronę i z powrotem - stąd nasze 6 km):


środa, 21 sierpnia 2013

O typach treningu

W zależności od tego jaki efekt chcemy osiągnąć i jaki jest nasz cel, możemy wyróżnić następujące typy treningów:
  1. Wytrzymałościowy
  2. Siłowy
  3. Na masę 
  4. Obwodowy 
  5. Zdrowotny 

Chciałem je krótko scharakteryzować, żeby każdy mógł świadomie wybrać ten trening, który będzie dla niego i jego predyspozycji najlepszy.

wtorek, 20 sierpnia 2013

Inspiracja z Biedronki - Kiełki na patelnię

Mimo, że duże zakupy zazwyczaj robimy w Tesco dosyć często zdarza nam się również kupować produkty w Biedronce czy Lidlu - można tam znaleźć wiele ciekawych rzeczy zarówno do jedzenia jaki i wszelkiego rodzaju akcesoriów sportowych. Warto zatem na bieżąco śledzić ich ofertę. 

Wczoraj zainspirowały mnie kiełki na patelnię.


Dlaczego warto?

Świeże kiełki są bogate w wartościowe białka, kwasy tłuszczowe omega-3,  magnez oraz potas, obfitują również w błonnik. Regularne ich spożywanie wzmacnia system odpornościowy, uzupełnia niedobory witamin (w szczególności witaminy C) i składników mineralnych, a także działa przeciwnowotworowo. Ponadto - coś dla osób na diecie - kiełki są lekkostrawne i dobrze przyswajane przez ludzki organizm, posiadają dużą wartość odżywczą, a przy tym są niskokaloryczne. 

Śniadanie mistrzów

Takie oto śniadanie przygotował nam dziś mój Mąż :)

Na zielono - melon galia
Na żółto - opuncja figowa lub figa indyjska 
Na czerwono - arbuz

Dzienną dawkę owoców mamy zapewnioną.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Przekąska na letnie popołudnie

Leniwe sobotnie popołudnie, wieczorem planowaliśmy grilla ze znajomymi, więc nie chcieliśmy jeść obfitego obiadu, z drugiej strony do 18 ciężko będzie wytrzymać. Szybko przejrzeliśmy zawartość naszej lodówki (oględnie mówiąc nie powalała, bo na zakupy jeździmy w niedzielę), ale znalazł się:
  • kalafior,
  • ogórek zielony,
  • naturalny serek homogenizowany,
  • czosnek (3 ząbki),
  • czosnek granulowany, pieprz.
Można więc było stworzyć przekąskę: kalafior z sosem tzatziki domowej roboty.


niedziela, 18 sierpnia 2013

Kolka - zmora biegacza?

Byliśmy wczoraj pobiegać. Nastawiałam się super pozytywnie, a tu po minucie tak mnie zaczęło kłuć w boku, że nie dało rady biegać :( Trzeba było stanąć i... no właśnie - okazało się, że ani ja ani M. nie mamy 100% sposobu na pozbycie się kolki. Postanowiłam więc trochę poszukać i oto wynik tego co znalazłam.

Skąd się bierze kolka?

Przede wszystkim dowiedziałam się, że dokładny mechanizm powstawania kolki nie jest znany. Jednak większość specjalistów zgodnie twierdzi, że powstawanie kolki ma związek z:
  • przeponą, a konkretniej ze słabymi mięśniami podtrzymującymi przeponę oraz  niewystarczającym ukrwieniem przepony,
  • skurczem mięśni gładkich oraz naczyń jelit, co prowadzi do gwałtownego przemieszczania się krwi do śledziony.
Niezależnie od przyczyn (a znalazłam ich jeszcze kilka) bardziej interesowało mnie:

Jak uniknąć kolki?

piątek, 16 sierpnia 2013

Sałatka z oscypka i kurczaka

Wczorajsza piękna pogoda zachęciła nas do dalszego wyjazdu, w związku z czym znowu wylądowaliśmy w Tatrach, na szlaku, którego nie udało nam się przejść podczas podróży poślubnej. A że wycieczka była stosunkowo krótka - z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka przez Dolinę Pięciu Stawów, to starczyło czasu na kilkuminutowy postój w Bukowinie Tatrzańskiej i zakup oscypków (które uwielbiam).

Po powrocie do domu trzeba było wykombinować więc jakieś śniadanie do pracy (bo niestety nie mamy długiego weekendu) i oto co powstało z tego kombinowania:     

Składniki
  • kurczak (pierś lub udko bez skóry)
  • oscypek - 2-3 małe serki
  • papryka: czerwona oraz zielona
  • pomidory: żółty oraz czerwony
  • ogórek konserwowy - 3 szt.
  • cebula
  • pieprz, sól
Przygotowanie

Kurczaka gotujemy, możemy wykorzystać kawałek mięsa na którym przygotowaliśmy wywar na zupę (jeśli nie jesteśmy na diecie - możemy pokusić się o smażonego kurczaka). Po ugotowaniu i ostudzeniu kroimy na kawałki wrzucamy do miski. Następnie dodajemy pokrojony w kostkę oscypek.
Wszystkie warzywa kroimy w drobna kostkę i dodajemy do miski. Całość mieszamy, doprawiamy do smaku pieprzem i solą. Oscypki są słone, więc nie przesadźmy z solą.


W ten sposób - dostajemy pyszną kolorową sałatkę z górskim akcentem, na widok której aż ślinka cieknie. Wspaniale nadaje się na drugie śniadanie do pracy.

Możemy dodać do niej jogurt, lub w wersji dla osób nie będących na diecie - majonez. Ale nam najbardziej pasowała "na sucho".

Smacznego!

czwartek, 15 sierpnia 2013

5 minut przed treningiem

Zanim zaczniemy trening właściwy powinniśmy się do niego przygotować, w przeciwnym wypadku ryzykujemy - możemy nabawić się kontuzji, co skutecznie uniemożliwi nam wykonywanie ćwiczeń. Dlaczego? ponieważ nieprzygotowane mięśnie i tkanka łączna łatwiej się nadwyrężają. Ponadto potencjalne korzyści, które możemy osiągnąć z ćwiczeń zostają ograniczone - zimne mięśnie nie działają tak efektywnie jak rozgrzane.

O co chodzi w rozgrzewce?

Po pierwsze - dosłownie - o rozgrzanie, czyli podniesienie temperatury ciała, by nasze mięśnie mogły kurczyć się z większą siłą. Musimy jednak pamiętać, by nie przesadzić - to ma być rozgrzewka, a nie trening właściwy (zmęczone mięśnie również nie będą działały wydajnie). 
Po drugie - przygotowujemy mięśnie do konkretnych ćwiczeń, które zamierzamy wykonywać. Dlatego też podczas rozgrzewki na tych mięśniach powinniśmy się skupić najbardziej. Praca mięśni powinna być zbliżona do właściwego wysiłku charakterem i natężeniem.

Ile powinna trwać?

W zasadzie - jak w tytule - 5 minut.

Jakie ćwiczenia?

W internecie można znaleźć bardzo dużo ćwiczeń i filmów o rozgrzewce. Poszukałam ostatnio, zagłębiłam się w temat i wybrałam ten, który mnie najbardziej odpowiadał:


Niemniej można też sięgnąć po naszą rodzimą Ewę Chodakowską:


Chociaż ja muszę przyznać, że na razie nie potrafię się do niej przekonać (czym pewnie narażę się fankom).

Ponadto trafiła mi też w ręce rozgrzewka przed bieganiem:

"Dobrym rozwiązaniem przed tego typu treningami jest rozgrzewka dynamiczna, która występuje pod różnymi postaciami, ale tą najbardziej powszechną są wymachy. Np.
  •  wymachy nogi wyprostowanej do przodu i do tyłu x 10
  •  wymachy nogi wyprostowanej bokiem x 10
  •  wykroki x 10
  •  wspięcia na palcach"

środa, 14 sierpnia 2013

Buty do biegania - pierwsze wrażenia

Obiecałam, że napiszę o swoich wrażeniach, ale zwyczajnie nie miałam już wczoraj siły. nadrabiam więc dzisiaj.

Na początek kilka podstawowych informacji ze strony producenta

Buty KAPTEREN 50 Kalenji przeznaczone są dla kobiet biegających po drogach i ścieżkach, po równinnym lub pagórkowatym terenie. Lekkie buty, które pozwolą odkryć przyjemność biegania w naturalnym terenie.

Skład
  • cholewka: z materiału i syntetyku
  • podeszwa środkowa z pianki EVA
  • podeszwa zewnętrzna z kauczuku
Test produktu
Podczas misji testowej w Montpellier buty te zostały zatwierdzone do biegania po drogach w równinnym i pagórkowatym terenie. Buty idealne do biegania z prędkością poniżej 10 km/h. 


Tyle w teorii, a w praktyce?

Oczywiście do butów podeszłam hurra-optymistycznie, bo to moje pierwsze buty do biegania. W związku z czym - nie bardzo mam je do czego porównać. Wypowiem się więc jako osoba zielona w tej kwestii - i tak należy traktować moją opinię.

Buty postanowiłam ocenić w następujących kategoriach:
  • Stabilność i trzymanie stopy 
  • Amortyzacja i izolacja od podłoża 
  • Wentylacja 
  • Cena
  • Wygląd - no bo w końcu jestem kobietą i to tez jest ważne
Stabilność i trzymanie stopy
Buty bardzo stabilne i dosyć mocno okalające stopę, nie będąc jednocześnie ciasnymi. Bardzo dobrze przylegając do stopy zmniejszają ryzyko powstania otarć. Kupiłam rozmiar większy niż zazwyczaj noszę, ponieważ standardowy wydawał mi się trochę za mały. Buty nie są luźne, czego początkowo się obawiałam, ale jednak nie cisną. Pozostałe buty, które przymierzałam były znacznie luźniejsze, w szczególności w okolicach palców. Mam dosyć szeroką stopę, a buty są wąskie, mimo to bardzo mi pasują.

Amortyzacja i izolacja od podłoża
Gruba podeszwa bardzo dobrze izoluje od podłoża, nie czujemy kamieni. Sprężysta pięta daje poczucie lekkości. Nogi nie męczą się tak szybko (tutaj mam porównanie, bo dzień wcześniej biegłam w innych butach i dużo częściej musiałam robić odpoczynek w postaci marszu).


Wentylacja
Jest to kolejny aspekt, który wzbudzał moje obawy, ale mimo, że nie wyglądają buty są bardzo przewiewne. Siateczka na przodzie buta zapewnia całkiem niezłą wentylację, chociaż w przypadku innych modeli widać było, że jest ona znacznie cieńsza (czy bardziej przewiewna - tego nie wiem).
Ponadto w razie przepocenia możemy wyciągnąć podkładkę, co powinno przyspieszyć proces schnięcia.

Cena
Tu byłam bardzo miło zaskoczona, ponieważ za buty zapłaciłam 89,99 i uważam, że jest to bardzo przystępna kwota. O jakość się nie obawiam, bo w razie potrzeby mam 2 lata gwarancji. A jeśli nic się w tym czasie z nimi nie zrobi - było warto.

Wygląd - no bo w końcu jestem kobietą i to tez jest ważne
Po latach chodzenia w czarnych ubraniach i glanach pozostało już tylko wspomnienie - teraz lubię się ubierać w kolorowe ciuchy, a na punkcie butów mam fioła (w szafie mam ponad 30 par butów). Te ujęły mnie różowymi dodatkami i tym, że są czarne. Pozostałe z przymierzanych butów były jasne i obawiałam się, że podczas eksploatacji po prostu zaczną wyglądać brzydko.


Gdybym je miała ocenić w skali 1- 10 dałabym im mocną 8, ale tylko dlatego, żeby sobie zostawić bufor na inne buty.

Pozdrawiam
Ż.


wtorek, 13 sierpnia 2013

Sum afrykański w ziołach i pomidorach

Dzisiaj stawiamy na rybę. Leżymy wczoraj w łóżku i zasypiamy (było niewiele przed północą), a mnie się przypomina, że zapomniałam przyprawić rybę - no i musiałam wstać. Wychodząc z pokoju usłyszałam jeszcze śpiące: "Jesteś niesamowita...". I co tu dużo mówić - człowiekowi od razu bardziej się chce ;) ale dosyć tej prywaty - przejdźmy do przepisu.


Składniki
  • sum afrykański - 1 płat
  • natka pietruszki - garść
  • liście oregano - garść
  • limonka - 1 szt.
  • pieprz w ziarnach
  • sól gruboziarnista 
  • oliwa
Sos pomidorowy
  • pomidor - 1 duży owoc
  • czosnek - 3 ząbki
  • liście bazylii - garść
  • liście oregano - garść
  • pieprz

Słów kilka o sumie afrykańskim - jest to ryba słodkowodna, średnio tłusta, bogaty w białko i witaminę E. Zawiera dużo kwasów nasyconych, zwłaszcza palmitynowego, oraz niewielką ilość kwasów omega-3. Jest bardzo dobrym źródłem fosforu i magnezu, a zawartość tłuszczu wynosi około 5,3%. 

Przygotowanie

Rybę myjemy i wsadzamy do naczynia. Pieprz i sól rozgniatamy w moździerzu lub mielimy w młynku i obsypujemy obficie rybę z obu stron. Nożyczkami (bo tak najwygodniej) tniemy zioła, zaś limonkę kroimy na pół. Połowę kroimy na drobne kawałki i okładamy nią rybę, drugą połowę wyciskamy. W ten sposób powstaje nam pyszna marynata. Najlepiej przygotować to dzień wcześniej (niekoniecznie o północy) lub rano przed wyjściem do pracy. Rybę wsadzamy do lodówki, aby wszystkie smaki przeszły się wzajemnie.

Po powrocie z pracy możemy przyrządzić rybę. Jeśli wcześniej tego nie zrobiliśmy - porcjujemy na 2 kawałki i przekładamy do naczynia żaroodpornego. Dodajemy odrobinę oliwy i pieczemy przez około pół godziny w temperaturze 180 stopni.


W tym czasie robimy sos pomidorowy. Pomidora obieramy ze skóry (możemy sparzyć, żeby było łatwiej) i kroimy na mniejsze kawałki. Czosnek również obieramy i kroimy w drobna kostkę. Pomidory, czosnek i świeże zioła wrzucamy do blendera i miksujemy przez pół minuty. Dodajemy pieprz i sos gotowy.


Po wyciągnięciu z piekarnika rybę układamy na talerzu, i polewamy sosem. Dekorujemy listkiem oregano i podajemy.


Smacznego!

Kilka zasad dla zgrabnych nóg

Pozostajemy w temacie zgrabnych nóg. Dzisiaj garstka informacji zebranych w jednym miejscu na temat tego co możemy zrobić na co dzień, by nasze nogi były smukłe i piękne.

1. Woda
O wodzie było już dużo, ale każdy kto dba o linię powtarza to jak mantrę: Woda, woda i jeszcze raz woda. Ćwicząc stale powinniśmy uzupełniać jej braki. Woda pomaga zrzucić wagę, poprawia nasz wygląd i ujędrnia skórę.


2. Korzystajmy z nóg
Przede wszystkim - korzystajmy z nóg w codziennym naszym życiu. Zrezygnujmy z windy (choćby częściowo, jeśli mieszkamy na 10 piętrze), jeśli pracujemy/uczymy się niedaleko domu - chodźmy na pieszo lub jeździjmy na rowerze. Nawet shopping pomaga nam w walce o piękne nogi (w końcu zdarza nam się chodzić po sklepach przez 2-3 godziny). A jeśli trenujemy - wykorzystujmy ćwiczenia, które angażują dolne partie ciała. 

3. Dieta
Dieta jest ważna, nie tylko wtedy gdy chcemy uzyskać zgrabne nogi, ale nie możemy o niej zapominać. Racjonalne odżywianie bardzo dobrze uzupełnia trening i pozwala osiągnąć oczekiwane efekty. 

4. Urozmaicajmy trening
Jeśli naszym ulubionym ćwiczeniem są squaty i je wykonujemy najczęściej - warto raz na jakiś czas zastąpić je innym ćwiczeniem angażującym mięśnie nóg (np. ćwiczenie na stepie). Dzięki temu nie pozwalamy naszym mięśniom przyzwyczajać się do ćwiczeń, z tym samym zwiększamy ich efektywność. Zmiana ma bardzo pozytywny wpływ na nasze ciało oraz psychikę, ponieważ urozmaica treningi i nie pozwala popaść w rutynę. 

5. Obciążenie 
Trening nóg z obciążeniem pod aktywizuje większą ilość włókien mięśniowych, a także podnosi intensywność treningu. Możemy w tym celu wykorzystać hantle lub sztangę (co kto woli, ale sztanga niestety nie bardzo nadaje się do biegania), albo po prostu idąc pobiegać zabrać ze sobą dwie butelki wody mineralnej po jednej do każdej ręki. Dzięki temu ćwicząc nogi nie zapominamy również o górnych partiach ciała, a i efekty ćwiczeń mogą być szybciej zauważalne.
6. Rozciągajmy się
I znowu złota zasada - ćwiczenia rozciągające po treningu wpływają na szybszą regenerację naszego organizmu. To z kolei wpływa na naszą motywację, bo jeśli na drugi dzień nic nie boli - to znaczy, że znowu możemy poćwiczyć. Badania dowodzą, że rozciąganie wydłuża mięśnie, co sprawia, że nasze nogi wydają się jędrniejsze i szczuplejsze.

7. Cierpliwość
Uzyskanie seksownych, zgrabnych nóg trwa. Nie osiągniemy efektów po 2-3 tygodniach, chociaż przy odpowiednio dobranych ćwiczeniach na pewno zaczniemy zauważać pierwsze oznaki poprawy. Niemniej, aby osiągnąć zadowalające efekty musimy nastawić się na wolniejsze tempo i długofalowe efekty. Piękne nogi wymagają wytrwałości i systematycznych treningów.



W sumie miało być o nogach, a wyszło dosyć uniwersalnie. Tak naprawdę jest to tylko garstka zaleceń, która pozwoli nam szybciej osiągnąć piękne efekty, więc do dzieła :) 

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Zaczynamy biegać

I żeby nie być gołosłownym zaczynamy biegać!!!

Na początek 6 km marszobiegu. 4 minuty marszu 4 minuty biegania. Jestem lekko padnięta, ale zadowolona. Mądre książki mówią, że żeby wyrobić kondycję i ją utrzymać należy biegać minimum 3 razy w tygodniu. Więc 3 dni roweru zamieniam na 3 dni biegania. Zobaczymy jak będzie. Na dobry początek, żeby mi się chciało - mały prezent:


Buty do biegania z jednego z moich ulubionych sklepów - Decathlon. Żeby nie było, że piszę o odpowiednim stroju, a biegam w byle czym ;)

Dam znać jak się sprawdzają w terenie, ale wstępnie mogę powiedzieć, że po sklepie biegało się świetnie.

U jak UDA

Ostatnia partia ciała kryjąca się pod akronimem BPU. Jeśli chodzi o mnie sprawiająca mi najwięcej problemów, stad moje nastawienie na rower. Najwięcej na jeździe na rowerze korzystają bowiem nogi - łydki i uda stają się smuklejsze. Wszystko to oczywiście przy założeniu, że jazdę dawkujemy rozsądnie, bo jeśli przesadzimy możemy doprowadzić do zbytniego rozrostu mięśni. Na szczęście przy poziomie 100 km/tydzień nie ma się czym martwić.


A co jeśli nie mamy roweru? Nic straconego - istnieje bowiem bardzo dużo ćwiczeń na tę właśnie partię ciała, które możemy wykonywać w domu. Należą do nich między innymi:
Ponadto przy tak pięknej pogodzie możemy postawić na rolki - podczas  godzinnej jazdy na rolkach możemy spalić od 300 do 800 kalorii.


Lub biegi, które nie wymagają od nas praktycznie żadnej inwestycji. Na początek biegać możemy w dowolnych adidasach, nie musimy od razu kupować profesjonalnych butów do biegania.


Warto jednak zwrócić uwagę, że rozpoczynając naszą przygodę z bieganiem możemy nie dać rady, dobrze więc zacząć od marszobiegu, który będzie odpowiedni nawet dla osób nie ruszających się od bardzo dawna.

Czym jest marszobieg?
Nic innego jak połączenie marszu z biegiem. Podczas ciągłego biegu dość szybko pojawia się ból mięśni i stawów oraz zmęczenie. Dzięki połączeniu biegu z marszem możemy wydłużyć pokonywany dystans oraz zwiększyć intensywności biegu. W ten sposób nasz trening staje się bardziej intensywny i dłuższy co z kolei przekłada się na lepszą kondycję, zdrowie i pozbycie się nadmiaru kilogramów.   



niedziela, 11 sierpnia 2013

Risotto z cukinią i czosnkiem

Do zrobienia risotto zainspirowała mnie Joanna., za co bardzo jej dziękuję, bo wyszło pysznie. Ponadto - jak twierdzi Wikipedia "cukinia ma wysoką wartość dietetyczną: zawiera duże ilości cukrów, witaminy C, PP, B1, karotenu, ponadto owoce nie kumulują metali ciężkich. Wartość energetyczna 100 g cukinii wynosi ok. 15-16 kcal."


Składniki
  • cukinia - 2 szt.
  • czosnek - jedna główka (tak - cała główka, nie 1 ząbek)
  • ryż - 2 woreczki
  • pieprz, sól
  • oliwa
Przygotowanie


Cukinie oraz czosnek ścieramy na drobnej tarce. Do rondla wlewamy niewielką ilość oliwy. Wrzucamy warzywa i dusimy przez 15-20 minut. W tym samym czasie gotujemy ryz w osolonej wodzie. Po ugotowaniu i odcedzeniu ryżu - wrzucamy go do cukinii z czosnkiem. Wszystko razem mieszamy i doprawiamy pieprzem. Trzymamy nad ogniem jeszcze przez 2-3 minuty. Podajemy od razu na ciepło. 

Danie powinno być mocno czosnkowe i pikantne - wtedy smakuje najlepiej, a zapach który się unosi jest niesamowity.


Tak przygotowany ryz nadaje się też świetnie na farsz do mięsa lub innych warzyw, np. papryki i smakuje równie dobrze.


Smacznego!

piątek, 9 sierpnia 2013

Faszerowany bakłażan

Z ostatnich faszerowanych cukinii zostało nam trochę składników no i na zakupach w koszyku wylądował też bakłażan. Zatem postanowiliśmy w piątek wykorzystać pozostałe resztki i znowu nafaszerować warzywa.

Składniki
  • bakłażan
  • ser feta - pół kostki
  • pomidory żółty oraz czerwony
  • papryka: zielona oraz czerwona
  • cebula
  • czosnek
  • zioła prowansalskie
  • pieprz
  • oliwa z oliwek (opcjonalnie)
Przygotowanie

Farsz
Kroimy w kostkę warzywa oraz ser fetę. Czosnek powinien być pokrojony bardzo drobno, lub starty na tarce. Reszta warzyw - powinna być pokrojona w drobną kosteczkę. Warzywa i ser wrzucamy do miski i dosypujemy sporą ilość ziół prowansalskich. Doprawiamy pieprzem. Tak przygotowany farsz ugniatamy delikatnie widelcem, aby składniki dobrze się połączyły. Odstawiamy na bok.


Bakłażan przekrawamy na pół, łyżeczką wybieramy gniazda nasienne i do tak przygotowanych "łódeczek" nakładamy farsz. Następnie bakłażana umieszczamy w żaroodpornym naczyniu (moje już niestety trochę popękało), możemy skropić odrobiną oliwy z oliwek i wstawiamy do piekarnika. Pieczemy przez około 20 minut w temperaturze 180 stopni. Od czasu do czasu sprawdzamy, czy nie trzeba dodać oliwy. Jeśli bakłażan jest już miękki - wyciągamy potrawę z piekarnika.


Wygląda jak zapiekanka - nic tylko polać ketchupem. 
Smacznego!

O pośladkach - trochę teorii

O ćwiczeniach na mięśnie pośladków już było, ale warto też przyjrzeć się mięśniom, które je budują, żeby wiedzieć co ćwiczymy.


Pośladki są dosyć silnie umięśnioną częścią ciała. Składają się z 3 mięśni:
  •  pośladkowego wielkiego, 
  •  pośladkowego średniego, 
  •  pośladkowego małego. 
I oczywiście tkanki tłuszczowej ;-)
Umożliwiają one prawidłową postawę oraz chód. Pierwszy odpowiada za prostowanie stawu biodrowego oraz odwodzenie i przywodzenie uda, umożliwia również obracanie nogi na zewnątrz. Drugi umożliwia odwodzenie uda (jest najsilniejszym odwodzicielem uda). Trzeci (najmniejszy) odwodzi kończynę, umożliwia zginanie i prostowanie stawu biodrowego. Jego przednia część obraca udo do wewnątrz, tylna - na zewnątrz.

Skoro już wiemy co i wiemy jak - zapraszam do ćwiczeń, by na plaży wyglądać tak:

czwartek, 8 sierpnia 2013

Shake jagodowo-bananowy

Na dworze dalej upały, po spędzeniu 40 minut w samochodzie bez klimatyzacji miałam dosyć, a za chwilę mieli do nas wpaść znajomi. I tak siedzę i zastanawiam się jak nas ochłodzić... I nagle olśnienie - w zamrażalce mam jagody :) 

Postanowiłam więc zrobić shake'a jagodowo-bananowego - w sam raz na gorące popołudnie w gronie znajomych.

Składniki
  • mrożone jagody - 0,5 kg
  • 2 banany
  • mleko - pół szklanki
  • brązowy cukier (opcjonalnie)
  • liście mięty do dekoracji
Przygotowanie

Zamrożone jagody wrzucamy do miksera, wlewamy mleko i całość miksujemy na gładką masę. Mnie to trochę zajęło, bo jagody były strasznie zmrożone, ale jeśli je wyciągniemy pół godziny wcześniej z lodówki - powinno pójść bez problemów. Do masy dodajemy banany połamane na kawałki - całość miksujemy jeszcze raz. Jeśli wolimy słodszą wersję - możemy dodać trochę brązowego cukru.


Przygotowany shake przelewamy do szklanek i dekorujemy miętą. Podajemy z grubymi słomkami. Mnie niestety zabrakło słomek, więc shake wylądował w pucharkach, a każdy dostał do reki łyżkę.


Wszyscy byli zachwyceni więc i Wam życzę Smacznego :)

Kontakt

Masz do nas jakieś pytania? Śmiało możesz pisać - postaramy się na nie wszystkie odpowiedzieć!

Kontakt: dietaprzedslubna@gmail.com

Bardzo chętnie podejmiemy współpracę z firmami wspierającymi zdrowy tryb życia. 

Jesteśmy młodymi osobami, pełnymi zapału i własnej inicjatywy - dlatego nie czekaj - pisz!


Współpracujemy z:





środa, 7 sierpnia 2013

Smaki Azji, czyli grzyby Shitake

Tym razem postanowiłam zaszaleć - w Tesco wybrałam "jakieś dziwne grzyby" i postanowiłam zrobić z nich obiad. Ale od początku - co ja właściwie do tego koszyka włożyłam?,

Grzyby Shitake (Twardziaki jadalne) są grzybami z rodziny twardziszkowatych, o bardzo charakterystycznym smaku i zapachu. Mnie kojarzą się z orzechami, albo po prostu z drzewem. Nie bez powodu zapewne, bowiem  grzyby Shitake rosną na martwych pniach drzew (głównie dąb, buk, kasztanowiec) na terenach Azji  Wschodniej, Chin, Japonii oraz Półwyspu Indochińskiego. Grzyby, które możemy kupić w sklepie pochodzą z upraw w szklarniach lub na wolnym powietrzu.


Trzon grzyba jest zazwyczaj krótki, jasnobrązowy, kapelusz ciemnobrązowy, miąższ - biały. Grzyby nadają się do spożycia w stanie świeżym, suszonym, mogę być również poddawane obróbce cieplnej, ale należy pamiętać, że szybko twardnieją pod wpływem temperatury, więc do potraw powinny być dodawane w końcowej fazie.
Grzyby mają niebywałe wręcz właściwości lecznicze:
  • pomagają obniżać poziom cholesterolu
  • zapobiegają miażdżycy
  • pomagają w leczeniu chorób serca oraz obniżają ciśnienie
  • zalecane są podczas walki z otyłością
  • od lat wykorzystywane są w Japonii do leczenia problemów seksualnych
  • w latach 60 wykazano również ich przeciwnowotworowe działanie
a to tylko niektóre z ich możliwości.

Grzyby Shitake są bogate w minerały  (w szczególności: potas, cynk, żelazo, wapń oraz selen), witaminy z grupy B (zawierają kwas foliowy, szczególnie polecany kobietom, które chcą zajść w ciążę) oraz białko.

Aż zal było więc ich nie wykorzystać do zrobienia pysznej potrawy pachnącej Azją.

Składniki:
  • grzyby Shitake - 250g
  • pieczarki - 250g
  • cebula - 1 nieduża główka
  • sezam - 3 łyżki
  • mięta - 10-15 liści
  • imbir
  • cynamon
  • sos sojowy
  • oliwa z oliwek
Przygotowanie:

Grzyby Shitake wrzucamy do letniej wody. W międzyczasie obieramy pieczarki i kroimy je na ćwiartki (ewentualnie ósemki, jeśli kapelusz był duży). Wrzucamy na rozgrzaną patelnię z odrobiną oliwy i podsmażamy. Do pieczarek dodajemy pokrojoną w kostkę cebulę i całość dusimy pod przykryciem aż cebula zmięknie. Dodajemy imbir, cynamon oraz sos sojowy.

Imbir i cynamon odpowiadają za aromat oraz ostrość potrawy, sos sojowy - zastępuje nam w tym przepisie sól. dlatego to ile chcemy dodać tych składników zależy od naszych upodobań. My lubimy ostrzejsze potrawy, więc imbiru nie żałowałam, za to sos sojowy ograniczyłam do minimum.

Shitake wyciągamy z wody i również kroimy na kawałki (mnie więcej takiej samej wielkości jak pieczarki).  Liście mięty myjemy i bardzo drobno siekamy. Pokrojone grzyby i miętę dodajemy do pieczarek. Na koniec dodajemy ziarna sezamu. W razie potrzeby możemy jeszcze doprawić.


Danie podajemy z ryżem lub makaronem ryżowym - smakuje fantastycznie.

Smacznego! 

wtorek, 6 sierpnia 2013

100 km/tydzień

Szybki post, bo się pochwalić musimy - jest wtorek, a my mamy ponad 60 km za nami - w taki tempie - to trzeba będzie podwoić limit tygodniowy, żeby nadal był wyzwaniem ;)

Szpilki na Giewoncie, jeansy na siłowni...

Będąc ostatnio w Tatrach spotkałam sporo osób, które z powodu panującej temperatury miały na stopach japonki lub innego rodzaju klapki. Niby nic strasznego - pod warunkiem, że idziemy asfaltem do Morskiego Oka - niestety tak nie było. Osoby te spotykałam na szlakach, a których niejednokrotnie widziałam turystów w porządnych butach, którzy i tak musieli podpierać się rękami, ponieważ "stopnie" były za wysokie. Czara goryczy przelała się, gdy Chodząca Głupota zatarasowała szlak w taki sposób, że nie można było jej wyprzedzić i przez pół godziny zebrało się za nią ponad 20 osób. Tak sobie pomyślałam, że niektórzy naprawdę nie powinni opuszczać przyjemnego hotelu.

Jednak zastanawiając się nad tym dłużej doszłam do wniosku, że może jednak nie był to aż taki przejaw głupoty, ale po prostu niewiedzy. Niewiedzy na co najmniej dwóch płaszczyznach:
  • po pierwsze, można założyć, że owa Pani tak naprawdę nie wiedziała z czym przyjdzie się zmierzyć, przecież szła do doliny (a że Dolina 5 Stawów leży wyżej niż szczyty w Beskidach - bo cóż),
  • po drugie - najprawdopodobniej nie zdawała sobie sprawy z tego jak ważne nie tylko dla naszego komfortu, ale i zdrowia jest odpowiednie ubranie podczas uprawiania sportu (bo wędrówki po górach to tez rodzaj sportu).
Wszystko to zainspirowało mnie do napisania tego posta.

Przede wszystkim powinniśmy sobie zdać sprawę z  tego, że odpowiedni strój, a przede wszystkim obuwie ma znaczny wpływ na naszą wydajność, poprawność wykonywanych ćwiczeń i przede wszystkim zdrowie. Myślę, że większość sportów ma podobne "standardy" jeśli chodzi o ubrania, więc ich wybór nie powinien być dużym problemem. Jeśli chodzi o obuwie - tutaj jest już nieco więcej zachodu, więc mimo tego, że od butów zaczęłam, nie o nich będę dziś pisać ;)

Trochę namieszałam, ale chciałam po prostu przedstawić kilka wskazówek, które pomogą w zakupie dobrej odzieży sportowej. 

1. Unikajmy dużych rozmiarów i luźnych ubrań.
Oczywiście, że łatwiej się schować za ogromnym T-Shirtem, ale podczas uprawiania sportu powinniśmy się skupić na poprawności wykonywanych ćwiczeń (fitness, siłownia) lub naszym otoczeniu (biegi, rower), a nie na poprawianiu ubrania, które ciągle wchodzi nam w drogę. Ponadto przylegające ubrania poprawiają wentylację - nie wiem czy był ktoś z was kiedyś w namiocie w upalny dzień - tak właśnie czuje się wasze ciało w za dużych ciuchach. 

2. Nie dla bawełny
Brzmi to strasznie, ale bawełna jako naturalny materiał świetnie nadaje się na codzienne ubrania, ale już niekoniecznie jako materiał na ubrania sportowe, ma ona bowiem tendencję do zatrzymywania wilgoci. Nowoczesne tkaniny syntetyczne utrzymują wilgoć z dala od naszego ciała, dzięki czemu możemy zapewnić mu odpowiednią wentylację. Z jednej strony pocąc się wiemy, że wykonujemy kawał dobrej roboty, z drugiej - nikt z nas nie chce jeszcze godzinę po treningu wykręcać koszulki. 

3. Temperatura
Utrzymywanie ciała w normalnej temperaturze podczas uprawiania sportu jest niezwykle ważne. Dlatego też powinniśmy sięgać po lekkie, oddychające tkaniny. Jeśli natomiast uprawiamy sporty powinniśmy również pamiętać o tym, żeby ubrania dobierać tak, by ciało zachowywało swoje naturalne ciepło oddając jednocześnie wodę na zewnątrz. 

W ostatnim czasie uprawianie sportu stało się po prostu modne, co oznacz, że rozwinęły się również sklepy sportowe. Odwiedzając Decathlon możemy odnaleźć całe działy skierowane dla ludzi uprawiających konkretny sport. Pomimo powyższych (raczej uniwersalnych wskazówek) każdy rodzaj aktywności będzie wyróżniał się swoimi standardami. Stroje zaprojektowane pod konkretne dyscypliny sportu na pewno przyczynią się do zwiększenia wydajności i idealnie wręcz spełnią stawiane przed nimi wymagania. W specjalistycznych sklepach sportowych zawsze znajdziemy ludzi, którzy znają się na swojej pracy i pomogą nam w wyborze odpowiedniego stroju, skrojonego nie tylko na nas ale i naszą kieszeń.

Ponadto nie możemy zapominać o jeszcze jednej ważnej rzeczy - rodzaj ubrania to kwestia osobistych preferencji i poziomu komfortu. Nie jesteśmy zmuszeni do zakupu ubrania z najnowszej kolekcji topowej firmy za kilkaset złotych. Supermarkety sportowe oferują bowiem całkiem przyzwoite ubrania sportowe w znacznie niższych cenach. A co warto zauważyć - również dyskonty (Biedronka i Lidl) oferują niezłe ubrania sportowe za niewielki pieniądze - trzeba tylko chwile poszukać.

Reasumując - gdyby część osób zastanowiło się nad tym jak naprawdę będzie wyglądał ich dzień, być może nie musiałabym oglądać takich widoków na szlaku: 

Faszerowane warzywa - cukinia

W ostatnim czasie robiłam kilka rożnych potraw z faszerowanymi warzywami. Na pierwszy ogień poszła cukinia, którą uwielbiam.



Składniki:
  • cukinia (oczywiście)
  • ser feta
  • pomidory - ok. 2 na jedna cukinię
  • cebula - pół na jedna cukinię
  • zioła prowansalskie
  • pieprz
  • świeża bazylia do dekoracji

Przygotowanie

Cukinie myjemy przekrawamy na pół i wybieramy gniazda nasienne. Z pozostałych składników robimy farsz. Pomidory i cebulę kroimy w kostkę. Dodajemy fetę (jeśli mamy w kawałku również kroimy ja na mniejsze kawałeczki). Całość mieszamy, dodając zioła prowansalskie i pieprz. Wszytko ugniatamy widelcem tak, by składniki dobrze się, ze sobą połączyły. 


Tak przygotowany farsz nakładamy do wydrążonych cukinii. Cukinie umieszczamy w brytfance, polewamy odrobiną oliwy i wkładamy do piekarnika. Zapiekamy przez około 15 minut w temperaturze 180 stopni (chociaż to jak długo powinniśmy cukinie zostawić w piekarniku zależy od tego jaki piekarnik mamy). Jeśli wierzch się nieco zarumieni, a cukinia będzie miękka - możemy wyciągać. Dekorujemy świeżymi ziołami  i podajemy.


Smacznego!