Około pół roku temu zaczęłyśmy razem z moja mamą testować kremy antycellulitowe firmy Eveline. Potem nie udało mi się znaleźć czasu, żeby opisać efekty, ale myślę, że to nawet dobrze, bo po pół roku mogę z czystym sumieniem opisać swoje (i mamy wrażenia).
Dla przypomnienia ja testowałam: SLIM EXTREME 3D Serum intensywnie wyszczuplające + ujędrniające,
moja mama: SLIM EXTREME 3D Krem wyszczuplający + ujędrniający. Myślę, że zaskoczenia nie będzie jeśli powiem, że obie jesteśmy zadowolone z efektów.
To co już wcześniej podkreślałam - oba kremy kosztują około 15 zł - co naprawdę nie jest wygórowaną ceną. Ponadto można trochę poszukać i kupić je nawet za 12. Zarówno krem jak i serum bardzo dobrze się rozprowadzają i wchłaniają pozostawiając przyjemne uczucie chłodu - fantastyczne w szczególności podczas upalnego lata.
Wszystko to super, ale nie to w tych specyfikach jest najważniejsze - chodzi przecież o efekty.
Na pierwszy rzut - krem mojej mamy (wyniki będą bardziej obiektywne, ponieważ mama nie jest na diecie). W przeciągu 2 pierwszych miesięcy obwód uda zmniejszył się o około 2 cm - czyli całkiem nieźle. Skóra stała się gładsza i bardziej opięta. Niestety cellulit całkowicie nie zniknął (ale nie są to przecież kremy cudotwórcze). Przez następne tygodnie ny zauważono już większej poprawy, więc po 4 miesiącach mama odstawiła krem - efekty utrzymują się do teraz.
Ogólna ocena w skali 0-5: 4 (całkiem mocne).
Serum stosowane przeze mnie może mieć niestety lekko zafałszowane wyniki dietą oraz ćwiczeniami, więc ciężko stwierdzić jak bardzo jest skuteczne samo w sobie, ale wyniki były świetne. W 2 miesiące stracone 3 cm w udzie i kolejne dwa centymetry w późniejszym czasie. W sumie w 4 miesiące straciłam 5 cm. Podobnie jak w przypadku kremu - również tutaj skóra stała się gładsza i bardziej jędrna (a przecież to obiecywał napis), niestety cellulit nadal mam, ale już nie tak widoczny i drażniący jak wcześniej.
Ogólna ocena: 4+
Podsumowując - doszłyśmy z mamą do wniosku, że oba specyfiki możemy z czystym sumieniem polecić. W międzyczasie na rynku ukazało jeszcze kilka innych kremów tej samej firmy, które na pewno wypróbuje w przyszłości. Przed wakacjami zaopatrzyłam się również w peeling do ciała z tej samej firmy - skóra po kąpieli z nim jest naprawdę gładka i osobiście uważam, że produkt jest jak najbardziej godny uwagi.
Z czystym więc sumieniem - polecam!
Wszystko to super, ale nie to w tych specyfikach jest najważniejsze - chodzi przecież o efekty.
Na pierwszy rzut - krem mojej mamy (wyniki będą bardziej obiektywne, ponieważ mama nie jest na diecie). W przeciągu 2 pierwszych miesięcy obwód uda zmniejszył się o około 2 cm - czyli całkiem nieźle. Skóra stała się gładsza i bardziej opięta. Niestety cellulit całkowicie nie zniknął (ale nie są to przecież kremy cudotwórcze). Przez następne tygodnie ny zauważono już większej poprawy, więc po 4 miesiącach mama odstawiła krem - efekty utrzymują się do teraz.
Ogólna ocena w skali 0-5: 4 (całkiem mocne).
Serum stosowane przeze mnie może mieć niestety lekko zafałszowane wyniki dietą oraz ćwiczeniami, więc ciężko stwierdzić jak bardzo jest skuteczne samo w sobie, ale wyniki były świetne. W 2 miesiące stracone 3 cm w udzie i kolejne dwa centymetry w późniejszym czasie. W sumie w 4 miesiące straciłam 5 cm. Podobnie jak w przypadku kremu - również tutaj skóra stała się gładsza i bardziej jędrna (a przecież to obiecywał napis), niestety cellulit nadal mam, ale już nie tak widoczny i drażniący jak wcześniej.
Ogólna ocena: 4+
Podsumowując - doszłyśmy z mamą do wniosku, że oba specyfiki możemy z czystym sumieniem polecić. W międzyczasie na rynku ukazało jeszcze kilka innych kremów tej samej firmy, które na pewno wypróbuje w przyszłości. Przed wakacjami zaopatrzyłam się również w peeling do ciała z tej samej firmy - skóra po kąpieli z nim jest naprawdę gładka i osobiście uważam, że produkt jest jak najbardziej godny uwagi.
Z czystym więc sumieniem - polecam!
Bardzo lubię kosmetyki Eveline z tej serii. Używam właściwie każdą nowość, ale wierna jestem peelingowi w zielonej tubie i kremowi w czerwonej (choć ostatnio 'zdradzam' oba kosmetyki z innymi markami).
OdpowiedzUsuńJa uzywam tego drugiego. Męczę się z nim, bo nie lubię tego chłodu. Wolę wylac na siebie oliwkę i solidnie pomasować dupsko :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie bardzo lubię uczucie chłodu. Używałam kiedyś czerwonego (grzejącego), ale to było dla mnie straszne...
UsuńMam w domu te kremy i chyba w końcu zacznę je stosować:)
OdpowiedzUsuń