Będąc w delegacji mam nieco ograniczone możliwości jedzenia tego co sama sobie zrobiłam. Postanowiłam więc wczoraj, że po blisko roku zajrzę do McDonalds. No i trafiło na 2 For U - Cheeseburger + Frytki, do tego małe Cappuccino - i mamy "obiad" za 9 złotych.
Jeśli chodzi o kanapkę - to dostarcza ona nam 300 kcal, ale przy tym aż 13 g tłuszczu i 30 g węglowodanów. Biorąc pod uwagę, że kanapka waży około 119g - to jest tego całkiem sporo. A co do smaku - byłam w szoku, bo... w ogóle mi nie smakowało. Bułka była jakaś taka sucha i zwyczajnie niedobra, a na myśl o tłustym serze i mięsie odechciewało mi się w ogóle jeść.
Frytki - kolejna bomba kaloryczna: 235 kcal, 12 g tłuszczu, 29 g węglowodanów. I mimo, że poprosiłam bez soli - nie takie dostałam, zatem sól: 0,9 g (chociaż miałam wrażenie, że jest jej znacznie więcej). Ale narzekać nie będę - gdyby nie sól - frytki naprawdę by mi smakowały.
Cappuccino - i tu mogę z czystym sumieniem stwierdzić - było pyszne (a że kawę pijam raz na miesiąc, to staram się, żeby mi smakowało to co piję). Niestety nie udało mi się znaleźć wartości energetycznych, więc nie napiszę.
Niestety bilans jest taki, że obiad miał co najmniej 550 kcal (nie łudzę się, że cappuccino zmieściło się w tych 15).
Czy się najadłam? Tak - bardzo.
Czy mi smakowało? Podsumowując - nie tym razem. Jedyne po co mogłabym wrócić to kawa, reszta niestety nie bardzo. Być może trafiłam akurat na jakąś gorszą partię bułek, ale zaważyło to na mojej ogólnej ocenie.
Czy było tanio? Tak - zdecydowanie. Gdyby nie fakt, że na dłuższą metę jest to niezdrowe - można by się tam żywić. Inna sprawa - nie sądzę, że każdy naje się Cheeseburgerem i małymi frytkami.
Czy mogłam wybrać lepiej? Tak - mogłam nie sugerować się promocją i tak jak założyłam wziąć sałatkę zamiast frytek, byłoby pewnie niewiele drożej, ale cóż - człowiek się uczy na błędach...
Czy tam wrócę? Co za pytanie - oczywiście, że pewnie jeszcze nie raz zdarzy mi się zjeść coś w "Maku" :D
gdy przechodzę obok maka sam zapach mnie draża, raczej bym tam nie zjadła, ale co kto lubi :)
OdpowiedzUsuńZawsze możesz poprosić o frytki bez soli ;)
OdpowiedzUsuńPoprosiłam, niestety nie dostałam, a nie chciałam już wracać i je reklamować :(
OdpowiedzUsuńJa Maca to już od dłuższgo czasu szerokim łukiem omijam, jak już jakimś trafem tam trafię bo znajomi idą czy coś to decyduję sie na sałatkę z kurczakiem, choć ten kurczak pozostawia wiele do życzenia aleee.... jakoś mimo wszystko bardziej mnie przekonuje niż te hamburgery, ale czasem mus ;) hehe
OdpowiedzUsuńNo ja właśnie cały czas się zastanawiam, czemu się na sałatkę nie skusiłam - ale człowiek się na błędach uczy ;)
UsuńZa każdym razem kiedy wsuwam coś z Maca na szybko mam takie same wyrzuty sumienia. Niby mus to mus, gdyż zazwyczaj jak już szukam restauracji w pobliżu to najczęściej z nagłym uczuciem "jak nie zjem natychmiast to przewrócę się i zaraz umrę". Ale z drugiej strony szalone tempo życia sama wybieram. Mogłabym nieco rozważniej.
OdpowiedzUsuńPS: Tej zielonej sałatki, ani nie próbuj, plastikowe to pomimo wszelkich certyfikatów, a sos winegret z maca zraził mnie do wszystkich innych winegret swoją kwaśnością. Znajomy pracował w Macu, to ponoć nawet kurczaczki z demobilu odbierali ;/