Ostatnio posucha na blogu, ale przez cały październik kombinowaliśmy i kombinowaliśmy, aż wykombinowaliśmy - zaplanowaliśmy sobie najbliższe miesiące tak, by po ślubie nie siąść na laurach i cały czas pracować na wysokich obrotach. Co z tego wyszło:
Przede wszystkim postawiliśmy na języki - M. zapisał się na angielski, ja na niemiecki i angielski (a co się będę ograniczać).
Kursy i szkolenia: postawiliśmy na razie na planowanie szkoleń branżowych - zobaczymy co z tego wyjdzie.
Byłam też wczoraj u dietetyka, żeby porozmawiać o naszych nawykach i o tym co jeszcze moglibyśmy poprawić - przy okazji zrobiłam sobie pomiar zawartości tłuszczu w organizmie: wyszło 28%, więc nie jestem zadowolona :( Ale wiem, że mam z czym walczyć.
Postanowiliśmy spróbować nowego sportu - wspinaczki :)
A do tego jak zawsze dieta i zaplanowane już we wrześniu wizyty na siłowni (właśnie zakupiłam kolejny karnet).
No i dzięki temu - październik możemy uznać za naprawdę udany miesiąc, a zostało nam jeszcze trochę do końca... Niestety skutek taki, że nie mamy czasu zajrzeć tutaj i napisać cokolwiek :(
Zobaczymy, czy uda nam się wszystko ogarnąć.
Trzymajcie kciuki!
Najważniejsze, że działacie!!!
OdpowiedzUsuńWizyta u dietetyka i kursy językowe to naprawdę fajna sprawa! Życzę Wam powodzenia :)
OdpowiedzUsuńDzięki za wsparcie :)
OdpowiedzUsuń