O ile na urlopie zdrowe odżywianie nie stanowi bardzo dużego wyzwania, o tyle znaczniej trudniej sprawa ta wygląda gdy jedziemy na kilkudniową podróż służbową. Dlaczego? Z co najmniej kilku powodów:
- To nie my wybieramy hotel, więc możemy raczej z góry założyć, że dostępu do lodówki nie będzie, o kuchni już nawet nie wspominając.
- Nie zawsze możemy jeść wtedy, gdy poczujemy głód - przecież nie powiemy klientowi w trakcie spotkania, że właśnie burczy nam w brzuchu, więc zjemy sobie kanapki.
- Niejednokrotnie to nie my decydujemy o tym gdzie będziemy jedli.
Jak więc odżywiać się podczas delegacji.
1. Jeśli jedziemy na jeden dzień - problem nie jest duży, ponieważ posiłki możemy przygotować sobie w domu. Możemy zrobić kanapki z chleba domowej roboty, z dowolnymi, ulubionymi dodatkami, chociaż pasta rybna przed spotkaniem z klientem raczej nie jest najlepszym rozwiązaniem. Do tego jogurt pitny i pudełeczko z pomidorkami koktajlowymi i posiłki gotowe. Wszystko pakujemy do torby termicznej, żeby nam się nie zepsuło i bierzemy ze sobą. Nie zapomnijmy jeszcze o termosie z ciepła herbatą.
2. Jeśli nasz wyjazd jest dłuższy wiąże się z mieszkaniem w hotelu. Najczęściej śniadanie możemy więc zjeść na miejscu. Z doświadczenia wiem, że różnie to bywa z jakością śniadania, niemniej zawsze możemy zabrać ze sobą trochę gotowego musli i z zjeść je z mlekiem lub jogurtem. Bardzo często na szwedzkim stole znaleźć możemy również twarożek i miód - możemy więc wybrać ciemne pieczywo i przygotować kanapkę. No i oczywiście warzywa - pomidory, ogórki, papryka. Do picia - herbata lub kawa.
Starajmy się unikać tłustych wędlin oraz pasztetu - niestety ciężko stwierdzić z jakiego mięsa został on zrobiony. Słodkie płatki śniadaniowe również są złym wyborem (dlatego lepiej zabrać ze sobą w podróż mieszankę płatków przygotowaną w domu).
3. Na obiad lub obiadokolację mimo tego, że nie zawsze mamy wpływ na to w jakiej restauracji jemy starajmy się wybierać dania lekkostrawne i niskokaloryczne. W każdej karcie dań znajdziemy pierś z kurczaka bądź rybę, niestety nie zawsze możemy liczyć na to, że nie będzie ona utopiona w tłuszczu. Lepszym rozwiązaniem może okazać się więc sałatka lub bukiet gotowanych warzyw. Niestety na pewno mniej wydajnym. I prawdę powiedziawszy - tutaj mamy impas - albo zdecydujemy się na smażone mięso albo na warzywa solo. Myślę jednak, że takie restauracje należą do mniejszości.
Jeśli trafimy do McDonalda (jak ja ostatnio), zamiast cheeseburgera wybierzmy sałatkę - jest kilka pozycji spośród których możemy wybierać. Mamy do wyboru również różne sosy.
4. Kolacja to natomiast wycieczka do sklepu i znowu sałatka - w większości dyskontów czy supermarketów (nie tylko w Polsce) możemy wybrać gotową sałatkę do wymieszania. Dołączany jest do niej widelec, więc możemy spokojnie zjeść sałatkę w hotelu. Polecam też zabieranie ze sobą małego czajniczka bezprzewodowego, w którym ugotujemy wodę na kawę lub herbatę.
5. Na niespodziewanego głoda zabierzmy ze sobą przekąski fit - np. batony Frupp. I zawsze, w każdym sklepie możemy kupić owoce, które na pewno pozwolą nam przetrwać.
Na koniec części dotyczącej odżywiania w podróży chciałabym jeszcze dodać czego powinniśmy się wystrzegać. Unikajmy jak ognia chipsów, słonych przekąsek, batonów, zapiekanek, gofrów i wszelkiego rodzaju fast foodów serwowanych dosłownie wszędzie!
Powodzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy, że tutaj jesteś.
Zostaw komentarz - to bardzo motywuje do dalszej pracy!