wtorek, 19 lutego 2013

Kremy antycellulitowe

Stanęłam wczoraj przed lustrem i dochodzę do wniosku, że zaczynam jakoś wyglądać. Jedyne co mnie przeraża - to uda, a w zasadzie UDA. Obwód mojego uda jest niewiele mniejszy od obwodu uda N. a to jest gruba przesada. Obawiam się, że w tym wypadku dieta i ćwiczenia mogą nie być wystarczające. Dlatego też postanowiłam, że uzupełnię je kuracją kremową :) Czyli innymi słowy - zamierzam przetestować na sobie dostępne na rynku kremy antycellulitowe. Część z nich stosowałam już wcześniej, więc o nich chciałam dzisiaj, kolejne będę opisywać po przetestowaniu opakowania.

1. Cellu-sculpt (Avon, 200 ml, ok. 50 zł)
To pierwszy krem, który mogę opisać z mojego dotychczasowego doświadczenia. Stosowałam go przez 1,5 roku. Wiem, że teraz zmieniło się opakowanie, cena też odrobinę spadała, ale krem pozostał ten sam.

Na początek zalety, bo co by nie patrzeć tych było sporo:
  • konsystencja - podobała mi się lekko lejąca postać tego kremu, dzięki temu szybciej się wchłaniał,
  • efekt chłodzenia - delikatny, ale jednak zauważalny,
  • pierwsze rezultaty po 2 tygodniach - to był chyba największy plus tego kremu, bardzo szybko można było zobaczyć pierwsze efekty,
  • miły zapach,
  • wygładzenie i nawilżenie skóry - nigdy nie miałam uczucia spiętej skóry po użyciu tego kremu.
Minusy - w zasadzie znalazłam tylko jeden:
  • cena - jeśli nie było akurat promocji w katalogu na ten krem kosztował on z tego co pamiętam nawet powyżej 50 zł, co uważam, że przy takiej konkurencji jaka obecnie jest na rynku - jest ceną zbyt wygórowaną,
Dlaczego przestałam go stosować? Z dwóch powodów:

  • cena - wspomniana już wcześniej
  • brak dalszych efektów - a dokładniej to, że po półtorej roku przestałam widzieć dalsze efekty, ale w sumie żeby je widzieć to chyba cudu bym potrzebowała a nie kremu.
Podsumowując jednak te dwie przyczyny - zaprzestałam stosowania kremu.

2. SLIM EXTREME 3D Termoaktywne serum wyszczuplające (Eveline, 250 ml, ok. 18 zł)
Przyznam szczerze, że przy tym kremie się nie wysiliłam i wykorzystałam tylko jedno opakowanie, niemniej wystarczyło by móc go dzisiaj opisać.

Plusy:
  • cena - jeśli dobrze poszukamy uda nam się kupić krem nawet za 12 zł,
  • konsystencja - trochę gęstsza niż w przypadku wcześniejszego kremu, ale nadal w porządku,
  • zapach,
  • szybkie efekty - myślę, że spokojnie można je porównać z efektami kremu nr 1, co w porównaniu do różnicy cen naprawdę daje do myślenia.
Minusy - w zasadzie znalazłam tylko jeden, ale na tyle poważny, że więcej kremu nie kupiłam i raczej nigdy się na to zdecyduję:
  • uczucie gorąca - okropne wręcz poczucie palenia skóry, powiem szczerze - jak dla mnie nie do wytrzymania.
Jeśli ktoś lubi efekt rozgrzewający z czystym sumieniem mogę polecić ten krem, po poza tą jedną (jak dla mnie nieakceptowalną) cechą - krem robił naprawdę dobre wrażenie.

3. Masujacy Roll-on Przeciw Uporczywemu Cellulitowi (Garnier, 150 ml, ok. 25 zł)
Prawdę powiedziawszy na temat tego kremu mam najmniej do powiedzenia. Dlaczego? Po prostu był kiepski.

Plusy - nie ma ich zbyt wielu:
  • zapach.
Minusy:
  • barak jakichkolwiek efektów - bądź co bądź - poprzednie kremy przyzwyczaiły mnie do tego, że powinnam widzieć efekty zanim opakowanie się skończy,
  • cena - opakowanie najmniejsze ze wszystkich, a jednak nie najtańsze,
  • konsystencja - cała się kleiłam po użyciu kremu, co raczej oznacza, że nie wchłaniał się zbyt dobrze.
Ten krem pozostał mi obojętny i na pewno nie kupiłabym go ponownie.

Chciałabym jeszcze dodać, że kremy były stosowane w odstępie co najmniej półrocznym, więc pomiędzy jednym a drugim zdążyłam zgromadzić odpowiednie zapasy testowego tłuszczyku, dlatego też liczyłam na szybkie rezultaty.

Ponieważ najlepiej w tym zestawieniu wypadł produkt formy Eveline, postanowiłam iść w tym kierunku. Oferują oni bowiem całą gamę kosmetyków antycellulitowych z efektem chłodzenia i tak: postanowiłam przetestować:

4. SLIM EXTREME 3D Serum intensywnie wyszczuplające + ujędrniające

Myślę, że w ciągu miesiąca będę mogła opisać swoje pierwsze wrażenia.

3 komentarze:

  1. trzymam kciuki za efekty :)
    ja jestem trochę niedowiarkiem w temacie kremów. Używałam kiedyś tego z eveline, tylko niebieskiego z diamentowymi drobinkami, on miał efekt chłodzący, też średnio przyjemny ;)
    A jak widziałaś efekty, to stosowałaś sam krem, czy coś jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :) używając tamtych kremów nie stosowałam żadnej diety i ćwiczenia też były mi obce, więc efekty zawdzięczałam tylko i wyłącznie tamtym kremom. Teraz pewnie nie będzie to aż tak miarodajne...
    A co do serum z efektem chłodzenia - jak dla mnie na razie super, mnie akurat wrażenie chłodu odpowiada, więc jeśli tylko będą efekty - będę bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Opisz koniecznie wrażenia , zawsze mnie zastanawiało czy to faktycznie działa czy efekty są minimalne.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy, że tutaj jesteś.
Zostaw komentarz - to bardzo motywuje do dalszej pracy!