czwartek, 13 lutego 2014

Praca praca praca....

Strasznie mi głupio, bo tu od 2 tygodni nie zaglądałam, ale tak naprawdę - pierwszy raz od początku lutego mam wolne popołudnie. Przez ostatnie 2 tygodnie wyglądało to mniej więcej tak:

07:00 - 16:30 praca (wraz z dojazdem)
16:30 - 18-00 siłownia
18:00 - 19:00 chwila dla siebie
19:00 - 23:00 znowu praca

Do głowy już dostawałam... Ale nie zaniedbałam siłowni i jestem z tego dumna - czytelnicy bloga wybaczą, a ciało nie - stąd mój wybór ;)


A jeszcze si ę pochwalę - zapisaliśmy się z M. na kurs tańca dla początkujących - byliśmy na dwóch zajęciach - i było fantastycznie. Nie tylko w końcu nauczymy się tańczyć, ale jeszcze jest to dla nas dodatkowa (wcale nie mała) porcja ruchu :)


A i jeszcze jedno - jak pewnie pamiętacie, zobowiązałam się do brania tabletek Slimette - po ponad 2 tygodniach w końcu zaczęłam zauważać pierwsze efekty - trochę późno, bo mam tylko 4 tygodnie kuracji, ale zobaczymy - może będzie nieźle :)

5 komentarzy:

  1. rozumiem - też bym nie zaniedbała treningów :) my też chodzimy na kurs tańca przed ślubem, mój Narzeczony się uparł :) jemu idzie nieźle, dobrze, że to on prowadzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My nie znaleźliśmy przed ślubem ciekawego kursu, za to z tego jesteśmy bardzo zadowoleni :)

      Usuń
  2. Ja od kilku dni ostro cwicze posladki....ale zakwady mam tylko w nogach, chyba robie cos zle. Wydaje mi sie ze delikatnie posladki staja sie ladniejsze ale mozecsobie tylko wkrecam hehe ale nie poddam sie :-D

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy, że tutaj jesteś.
Zostaw komentarz - to bardzo motywuje do dalszej pracy!